Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 11 stycznia 2011

rybki/pingwiny/rekiny

Zostałem dziś przydzielony do prac pisarskich.
Moim zadaniem jest doinformować Ciebie Drogi Czytelniku co słychać na dalekim południu, gdzie wakacje są w styczniu, samochody są inne,  a ludzie opaleni i uśmiechnięci.
Na wstępie muszę jednak wytłumaczyć się Ci - Drogi Czytelniku, że moja korektorka Krystyna udała się na zakupy do miasta i nie będzie w stanie sprawdzić moich błędów stylistycznych.

A wiec teraz w końcu po mojemu będzie! :-)
Ostatnimi czasy to Krysia przygotowywała wpisy na naszego bloga, ja bardziej zajmowałem się przygotowywaniem zdjęć na pasku u góry i ostatnio również dodawaniem podpisów do tych zdjęć. Na pisanie bloga nie starczało mi już czasu..
Pomimo, że jesteśmy na wakacjach, to jednak ciągle się tu u nas coś dzieje. Dzieje się w stylu nowozelandzkim, czyli duuużo wolniej niż u nas w Polsce, ale się dzieje.

Przedwczoraj pojechaliśmy na Muriwai Beach. Plażę, którą bardzo lubię. Jest to typowo spacerowe miejsce, czasami można tam spotkać ludzi jeżdżących konno. Dodatkową atrakcją oprócz pięknej plaży (oczywiście) jest kolonia ptaków głuptaków. Piękna sprawa, gorzej tylko jeśli wiatr zawieje w złą stronę.













Wieczorem poszliśmy na miły spacer do Western Springs Park. Fajnie jest widzieć dobrze przyciętą trawę, miejsca dla dzieciaków do zabawy, super ścieżki spacerowe i całe to ptactwo w około. Kiedy Mateusz był w Krakowie powiedziałem mu, że planty to taki park otaczający stare miasto. Popatrzył na mnie tylko zdziwioną miną. Ok Western Springs to jest park, planty to po prostu planty..

                                                                                                        


Ale to nie koniec aktrakcji :-)
Wczoraj byliśmy w świecie rybek i pingwinów www.kellytarltons.co.nz W 1985 roku nowozelandzki podróżnik sprowadził do Auckland pingwiny ze Szkocji (tam je wychowali) i w Auckland zaczęło działać coś w stylu oceanarium. Są pingwiny, rybki większe i mniejsze - są rekiny. Za dodatkową opłatą można zobaczyć karmienie rekinów. Zrezygnowaliśmy i tak dużo aktrakcji było co nie miara. :-)

                  







                                         

Ponieważ zamieszczanie zdjęć na blogu idzie mi wyjątkowo opornie, wyrównywanie ich zajmuję mase czasu, dlatego też po więcej zdjęć zapraszam na górny pasek. Niedługo postaram się wszystkie mieć już opisane. Pozdrawiam serdecznie
 iGnac
(Krysia dalej na zakupach - o zgrozo!)
:-)


2 komentarze:

  1. Igna... prywieźcie mi takiego konika....sweet :D

    OdpowiedzUsuń
  2. halo halo! a czy jakies doinformowywanie Drogich Czytelniczek tez jest w planie?... :)
    lubie ptaki-głuptaki!

    OdpowiedzUsuń