Miało być też strzyżenie owiec, ale nikt nie wiedział kiedy się zacznie, miały być jakieś śpiewy, ale ciągle je przekładano na później - no, zawód na całej linii.
stroje z epoki i gąski - na obiad ;)
Wczoraj natomiast byliśmy na imprezie - bardzo kulturalnej. Carol i Barry, właściciele knajpki Lazy Bones, do której często zaglądamy, głównie dla pysznej kawy i internetu, świętowali piąte urodziny władania lokalem. Było sporo ludzi, pyszne przekąski i oczywiście, alkohol na koszt baru. Początek imprezy był dla nas dość trudny - ciekawskie spojrzenia ze wszystkich stron, milknące rozmowy - czuliśmy że naprawdę odstajemy od wszystkich. Ale jak to zazwyczaj bywa, w miarę jedzenia i picia, zawarliśmy kilka nowych znajomości i zaczęliśmy się nieźle bawić. Kylie, rzecz jasna, też była zaproszona, a że nie miała z kim zostawić Dunkana, przyprowadziła go ze sobą. Po kilku chwilach cieszenia się uwagą wszystkich (jaki śliczny chłopczyk, jaki duży, a jaki mądry!), Młody się znudził i zaczął rozrabiać. I wtedy - po pierwsze - do akcji wkroczył Ignac i, wprawiając Kylie w absolutny zachwyt, zaczął się z nim bawić, uspokajać i ustawiać (w ramach akcji: z terrorystami nie negocjujemy), co zaowocowało Dunkankiem grzecznym jak nigdy :) A po drugie, kiedy i wszystkie zabawy się znudziły, zaryzykowałam i dałam mu mój aparat do zabawy - heh, to był strzał w dziesiątkę :) Dunkan biegał jak szalony i fotografował wszystko i wszystkich. Dawno nie widziałAm, żeby coś sprawiło mu taką frajdę, a przy okazji mamy teraz całą kolekcję zdjęć w stylu 'świat z perspektywy dziecka'. Oto niektóre z nich:
myślę, że komentarze do zdjęć są zbędne :)
I jeszcze szybki update:
Szarpnęliśmy się na badania lekarskie, w poniedziałek raniutko wyprawiliśmy się do Queenstown, gdzie nas prześwietlili i pobrali nam całe mnóstwo krwi - wyniki i wizyta u lekarza w następny poniedziałek.
A na koniec super wiadomość: Kylie i Robert biorą ślub! Planowali to już od dawna, ale jakoś zawsze coś im stawało na drodze, ale tym razem wygląda na to, że wszystko dojdzie do skutku i to już nie długo - 23. kwietnia :) Bardzo się cieszymy, bo my też zostaliśmy zaproszeni (oni naprawdę nie chcą nas wypuścić z tego południa ;)) - mamy tylko nadzieje, że pogoda wytrzyma i będzie jeszcze ciepło, bo w planach jest garden party :)
Pozdrawiamy!
K&iG.
imprezy macie oldschoolowe! gąski, winko i sianko, najs :) a ja ostatnio imptrezowałam NY Style - Romek porwał mnie do swoich ziomków,byłam jedyną vanilla face na jakieś 50 osób, wszędzie rastamani, reggea - niezły klimat:)w tyn tygodniu powtórka, oh yeah:) tesknie za Wami!!!!buziakiss
OdpowiedzUsuńhohoho, no to pieknie, coz za mixy kulturowe sie odbywaja ;) my tez tesknimy!!! jakies zdjecia porobilas? :D
OdpowiedzUsuńłał! Ignac z perspektywy dziecka wyglada naprawde strasznie - wiec sie nie dziwie, ze clopczyk byl grzeczny :P
OdpowiedzUsuńkissy od Szychy, ktora ma za soba pierwsze dwie godziny na desce! yeah!
Cris, jak ja bym tam wygladala z apratem? :P jeszcze by mnie wykopali ze szpieguje :P
OdpowiedzUsuńSzycha, wez sie tylko nie polam piekna!!!
Krysiu i Ignacu, przekażcie Woźniakom że rodzina się o nich martwi, bo nic nie dajecie znać już od tygodnia i brak odpowiedzi smsowej do taty.
OdpowiedzUsuń