Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 marca 2011

MILFORD SOUND I PRZEPROWADZKA

No, Kochani, dzieje się. Po dość bezproduktywnym weekendzie (deszcz lał jak z cebra, było zimno i ponuro, więc prace w ogrodzie odpadły, a dwa kanały telewizji i gry karciane już nam zbrzydły) postanowiliśmy się gdzieś ruszyć - gdzieś, gdzie nas jeszcze nie było. Wybór nie był zbyt trudny - Milford Sound w malowniczym Fiordland, zachwalany przez wszystkie przewodniki. Kuba zaplanował naszą wycieczkę bardzo szczegółowo, ze wszystkimi przystankami po drodze, żeby zobaczyć różne ciekawostki.

tak, tak, godzina wyjazdu 7.00 rano!

Wyruszyliśmy jeszcze po ciemku, bo u nas zmiana czasu na zimowy dopiero w przyszłym tygodniu, więc droga do Te Anau upłynęła nam na rozglądaniu się za słońcem i przecieraniu zaspanych oczu :) Ale nie ma co ukrywać - Nowa Zelandia tuż po wschodzie jest przepiękna, kiedy słońce dopiero co kładzie się na wierzchołkach gór i iskrzy się w jeziorach...jeśli ktoś chce zrobić piękne zdjęcia, to niestety musi wstawać wcześnie.




Te Anau o poranku

Zdecydowaliśmy się na popołudniowy rejs po Milford Sound, żeby nie spieszyć się po drodze i móc wypełnić plan wycieczki :)
Zaczęliśmy od Te Anau Wildlife Centre, takiego darmowego zoo, gdzie można zobaczyć przeróżne lokalne gatunki ptaków, między innymi papugi oraz takahe - nielota, który jest już bardzo zagrożony - zostało go tylko 200 sztuk na świecie. Jest śmieszny, okrągły jak kulka, a dziwaczny dziób sprawia, że przypomina jakiegoś stwora z kreskówki bardziej niż ptaka ;)

takahe to ten obok kaczki :)



poranne widoki po drodze

Którymś z kolei punktem były Mirror Lakes - jeziota o tak gładkiej powierzchni, że wszystko odbija się w nich jak w lustrze. To robi wrażenie, zwłaszcza, ze tuż nad jeziorami wyrastają całkiem wysokie góry Fiordlandu.



Mirror Lakes

Minęliśmy też 45ty równoleżnik, czyli połowę drogi od równika do bieguna.


Potem dotarliśmy do absolutnie zaczarowanego lasu - to najbardziej zielone miejsce jakie w życiu widziałam! Fiordland jest najbardziej 'mokrym' regionem w Nowej Zelandii, po części ze względu na opady, a po części ze względu na wilgotność powietrza, więc wszystkie drzewa w lesie nie dość, że mają zielone liście, to jeszcze ich konary pokryte są zieloniutkim mchem - coś niesamowitego, kolory, zapach i wszędzie ten mech, zupełnie jak gąbka :)


zaczarowany las

Do Milford Sound dojechaliśmy w sam raz żeby kupić bilety i wsiąść na statek - półtoragodzinny rejs między fiordami, wodospady dokoła - nawet słońce raz na czas wychylało się zza chmur - byliśmy bardzo zadowoleni. Podobno Milford robi jeszcze większe wrażenie w czasie deszczu, bo górskich wodospadów jest więcej, no ale nie można mieć wszystkiego, my mieliśmy ładną pogodę.




Milford Sound

Po powrocie do domu byliśmy bardzo zmęczeni, ale czekała nas jeszcze poważna rozmowa z Robertem i Kylie. Bo w czasie bezproduktywnego i nudnego weekendu, kiedy byliśmy sfrustrowani zimnem i deszczem, odezwał się do nas przez stronę HelpX gość z regionu Marlborough, proponując kombinację pracy za jedzenie i spanie z pracą za pieniądze. Marlborough to jedyna część Południowej Wyspy, której nie zwiedziliśmy, praca jest dla całej naszej czwórki, nie musimy się martwić o nocleg i wyżywienie....tyle, że to 800 kilometrów na północ od Athol i jeśli tam pojedziemy, to nie bardzo damy rade wrócić na południe, na ślub Roberta i Kylie - czas, który nam się kurczy, pieniądze na paliwo i wytrzymałość naszej Toyotki zmachanej już podróżą, to niestety istotne przeszkody. Nie bardzo wiedzieliśmy jaka będzie ich reakcja, bo obiecaliśmy pomóc przy organizacji ślubu więc poruszalismy ten temat z duszą na ramieniu - wiecie jak to jest, człowiek chciałby coś zmienic, ale nie wie na ile ktoś inny przejmie sie taka decyzją...no, mocno byliśmy podenerwowani. Ale nasi Gospodarze wykazali pełne zrozumienie i krótko mowiąc, za dwa dni ruszamy na północ! NOwe miejsce, nowi ludzie, nowe przygody...na pewno będziemy tęsknić za Athol, ale jestesmy też bardzo podekscytowani nową perspektywą :) I ciepełkiem, bo to aż 800 kilometrów różnicy :)

Pakujemy się i pozdrawiamy!
K&iG.

2 komentarze:

  1. aaaaa. znowu takie porazajace widoki!!!! pieknie!
    i z nowu w trase - to tez dobre, cos sie zasiedzieliscie zbyt, no nie?
    3mam kciuki za kolejna podroz

    OdpowiedzUsuń
  2. och, Moi Mali Podróżnicy! :*

    OdpowiedzUsuń