Wczoraj był wtorek w Nowej Zelandii. A dziś znowu jest wtorek - na Rarotonga. Lecąc cały czas na wschód, przekroczyliśmy linię zmiany daty, więc jesteśmy młodsi o jeden dzień :)
Ech, co tu pisać - wszystko tutaj jest niesamowite i wszystko nas zachwyca!
Począwszy od lotniska. Kiedy wysiedliśmy z samolotu, uderzyła nas fala gorącego i wilgotnego powietrza. Od razu poczuliśmy się jak w tropikach :) Lotnisko na Raro jest malusieńkie - jeden drewniany budynek. Ale ma wszystko co potrzeba. Strefa bezcłowa - sprzedają tam tylko alkohol i papierosy, żadnych perfum, czekoladek, czy pamiątek bez podatku. Dwa stanowiska urzędników sprawdzających dokumenty - siedzą tam dwie panie o polinezyjskiej urodzie z egzotycznym kwiatem za uchem. Taśma z bagażami - przyszli wielcy panowie i własnoręcznie poprzerzucali na nią nasze walizki. To pierwsze lotnisko w moim życiu, gdzie nie trzeba było czekać na bagaż! Pewnie dlatego, że nasz samolot był malutki i był jedynym, który przyleciał, ale mimo wszystko :)
Na lotnisku stał starszy pan, który grał na ukulele i śpiewał polinezyjskie piosenki - na przywitanie przyjeżdżających :D
Co dalej? Po odprawie dostaliśmy naszyjniki z kwiatów - prawdziwych! Odurzający zapach :)
Po 4 godzinach lotu lekko zmęczeni, ale cieszyliśmy się jak dzieci. |
Z lotniska do hotelu jechaliśmy może 10 minut, a kiedy już się zameldowaliśmy (wedle lokalnego czasu dochodziła pierwsza w nocy), jeszcze przed pójściem spać, pognaliśmy z Ignacem na plażę, sprawdzić, czy te zapowiadane 27 stopni wody to aby nie jakaś bujda - bynajmniej! Woda była cieplutka, nad nami rozgwieżdżone niebo i księżyc prawie w pełni, załamujące się fale odbijały jego światło i dosłownie (jak w tych wszystkich ckliwych i żenujących książkach) srebrzyły się w jego blasku. I zarysy palm dokoła. I szum wiatru. Raaaaaaaaany! A to dopiero początek :)
Nasz hotel oferuje całe mnóstwo atrakcji przez cały dzień, więc rano po śniadaniu karmiliśmy ryby w oceanie, potem pouczyliśmy się trochę jak grać na lokalnych instrumentach, a jeszcze później pożyczyliśmy maski do nurkowania, żeby pooglądać ryby w rafie koralowej. Niesamowite wrażenie! Choć oczywiście Ignac się ze mnie podśmichiwał, bo ja nigdy wcześniej nie nurkowałam i wcale nie było mi tak łatwo wskoczyć ławicę ryb, które są wszędzie, a myśl, że któraś na mnie wpadnie swoim kolorowym, ale jednak obślizgłym ciałem, wcale nie była mi miła. A to tłumaczenie, że ja jestem dla nich jak wieloryb i raczej będą uciekać, niż na mnie wpadać - wieloryb?! Dzięki Ignaś, naprawdę... [iGnac: to miała być taka figura retoryczna.. że duża ryba i mała ryba - chciał człowiek dobrze a wyszło jak zawsze:-)]
Ale koniec końców, spędziliśmy ponad godzinę podziwiając podwodny świat i widzieliśmy różowe ryby, żółte ryby, ryby w paski i w kropki, długie i chude ryby, płaskie i szerokie ryby, ryby z filmu 'Gdzie jest Nemo?', no i wielkie granatowe i fioletowe rozgwiazdy :) Super! Szkoda, że nie dało się im robić zdjęć pod wodą...
Więc na koniec widoki tego, co dało się sfotografować:
Kokoski :)
Dziś się aklimatyzujemy, wieczorem idziemy na pokaz tutejszych tańców, a jutro chcemy wynająć skuter i ruszyć na podbój wyspy!
Pozdrawiamy tropikalnie!
K&iG.
PS iGnaca
A teraz jeszcze mamy dodatek ode mnie. Jest już prawie druga w nocy i Krysia zasnęła po długim dniu pełnym wrażeń i ryb dookoła niej.:-) Ja jeszcze na szybko przygotowałem kilka zdjęć, które chciałem również pokazać z dzisiejszego dnia.
Pozdrawiamy tropikalnie!
K&iG.
PS iGnaca
A teraz jeszcze mamy dodatek ode mnie. Jest już prawie druga w nocy i Krysia zasnęła po długim dniu pełnym wrażeń i ryb dookoła niej.:-) Ja jeszcze na szybko przygotowałem kilka zdjęć, które chciałem również pokazać z dzisiejszego dnia.
Krysia przy pierwszym śniadaniu |
Krysia przy drugim śniadaniu ;-) |
Nasz basenik, daszki przy stolikach i ocean. Niestety kilka chmur na niebie.. |
I na koniec dzisiejszy pokaz tańców z rejonu Wysp Cooka! Bajka!
o jaaaaaaaaaaaaaaaaa..... :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńtak blisko, a tak daleko, super tam;)
OdpowiedzUsuńbaaajecznie!!!!
OdpowiedzUsuńzadnych chmur wiecej zycze:*
Krysia pry pierwszym śniadaniu już jest na moim pulpicie :)
OdpowiedzUsuńPlaża z palmami, tropikalne napoje i gorące słońce - no i żyjesz Krysiu swoimi marzeniami :) ale Wam zazdrościmy :p
OdpowiedzUsuńNo, przyznaje, ze jest tak super, ze az trudno nam w to uwierzyc :)
OdpowiedzUsuńale, hej, Kuba - to wszystko jeszcze przed Wami, my bedziemy siedziec juz w Krakowie i zazdroscic Wam Polinezji :)
a jednak marzenia sie spelniaja.... :D
OdpowiedzUsuńcudownie macie!!!